Nie
pamiętam, czy było to po nawróceniu pierwszym [Świadectwo], czy po
nawróceniu drugim [Dominicanus], kiedy podczas rozmowy Matka X [Być mniszką] obrazowo
określiła moją drogę powrotu do wiary jako pewnego rodzaju
metaforę drogi, którą idzie cała ludzkość. Moje osobiste
religijne doświadczenie było odwzorowaniem drogi ludzkości przez
Boga poszukiwanej i Boga poszukującej. Czy w podobny sposób trzeba
mentalnie opuścić również dom ojczysty, aby po długiej wędrówce
odnaleźć drogę powrotu do ojczyzny?
*
Romantyzm
wyssałam z mlekiem matki, urodzonej zaledwie pół wieku po śmierci
naszych romantycznych narodowych wieszczów, wychowanej w duchu
tamtej poezji - zaledwie parę lat po odzyskaniu przez nasz kraj
niepodległości na początku dwudziestego wieku [Rocznica, rocznica] [O mojej matce. Szkice do portretu (1)] [O mojej matce. Szkice do portretu (2)]. Mama z
pamięci recytowała Mickiewicza i Słowackiego, a ja dowiadywałam
się od niej o tamtych romantycznych i tragicznych czasach, o tamtych
ludziach, o Polsce, której kiedyś nie było.
Dowiadywałam
się również o Polsce odzyskanej, o Polsce prawdziwej, która
między dwiema światowymi wojnami przetrwała przez zaledwie
dwadzieścia lat. Nie były to lata łatwe, ale były to lata
szczęśliwe, przeżywane we własnym ojczystym domu. Mój dom
rodzinny – przede wszystkim w osobie mojej matki - uczył mnie
tęsknoty za tamtą Polską, mój dom uczył mnie patriotyzmu
romantycznego, którego składnikiem był również duch polskiego
mesjanizmu.
Młodość
przeżywana pod peerelowską okupacją sprzyjała takiej postawie.
Polska tamtej nierzeczywistości nie była w pełni moim krajem,
szczególnie jeśli na świat przyszło się w poniemieckich
dekoracjach tak zwanych odzyskanych ziem. Moje miasto, mój region,
mój kraj w obecnych granicach stanowiły scenerię, na której tle
rozgrywało się moje osobiste życie, ale moja ojczyzna była w
utraconej rodzinnej tradycji kresowej, oraz w tym romantyzmie z
mlekiem matki wyssanym.
*
Przełomy
lat 1980 oraz 1989 zmieniły nieco moją optykę. Dzięki aktywnemu
zaangażowaniu się w solidarnościową rewolucję, po raz pierwszy w
życiu poczułam się w swoim mieście, w swoim regionie, w swoim
kraju - u siebie. Natomiast romantyczny patriotyzm wyssany z mlekiem
matki mnie pozwolił dzielnie przejść przez mrok szeroko pojętego
stanu wojennego - przez internowanie [Ukochany kraj, umiłowany kraj] oraz przez beznadzieję
późniejszych lat osiemdziesiątych [Lotem bliżej], mojej mamie zaś pomagał
przetrwać trwogę o los córki, która po prostu wpisywała się w
los rodziny, w ciąg wcześniejszych komunistycznych sowieckich
represji wobec dziadków ze strony ojca, siostry mojej mamy, żony
mojego stryja, a także moich starszych kuzynek. Nic nowego.
Lata
dziewięćdziesiąte przeżyłam jednak bardzo inaczej. Bardziej niż
nową wolnością polityczną, zachłysnęłam się nową wolnością
gospodarczą. Ku zaskoczeniu siebie samej, zaczęłam bawić się w
biznes, weszłam w przygodę wolnego rynku. Z rozmachem rozwinęłam
skrzydła pomysłowości i przedsiębiorczości, wzbiłam się na
nich dość wysoko, a pod koniec dekady - boleśnie spadłam na
ziemię [Zmęczenie]. Swój ówczesny upadek w bankructwo uważam za
błogosławiony, gdyż dzięki niemu zostało uratowane dobro mojej
duszy [Piękne bankructwo].
*
Zajmując
się własnym interesem przestałam myśleć o interesie swojego
kraju jako całości, przestałam myśleć o nim w kategoriach
ojczyzny. Nie wiem, czy nie przestałam o nim myśleć w ogóle, co
chyba dobrze oddawał mój pierwszy komentarz w salonie24.pl,
dokonany na blogu Jana Wróbla [1] w dniu parlamentarnych wyborów
w 2007 roku, który zaczęłam od przywołania słów Jana Pawła II:
„Ojczyzna - kiedy myślę - wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,
mówi mi o tym serce.”. Dalej pisałam już od siebie: „Kochać
Polskę, to obejmować sercem jej przeszłość i teraźniejszość.
To przyjmować za nią trudną odpowiedzialność. Kochać Polskę to
więcej niż cyniczne kalkulacje polityków, czy zimny nihilizm
anarchistów. Kochać Polskę, to żyjąc w pełni teraźniejszością,
przenosić w sobie w przyszłość pamięć pokoleń. Ojczyzna,
ojcowizna, dom. Kochać Polskę, to ogrzewać sercem struktury
państwa. To wlewać Ducha w działania polityczne i gospodarcze.
Zarzucono panu Wróblowi, że pytanie jest belferskie. Ktoś może
mojej odpowiedzi zarzucić patetyzm. Nie szkodzi. Karłowaciałam
przez ostatnie 18 lat. Teraz muszę i chcę powrócić do Źródła.”
- Muszę i chcę, wtedy i teraz. Zawsze.
2015 rok
.