Nie wiem kiedy i skąd w języku polskim pojawił się zwrot o boskich ranach,
pisany małymi literami i wyrażający zdziwienie, przerażenie lub podziw,
jak definiują jego znaczenie słowniki języka polskiego. Identyczny
zwrot - God's wounds - spotykamy w angielszczyźnie, w której przyjął eufemistyczne brzmienia: swounds lub zwounds,
i do której na pewno nie przeniknął z naszego języka. W jaki sposób
pojawił się jednak w języku polskim? Czy polszczyzna zapożyczyła to
wyrażenie z któregoś z obcych języków, czy samodzielnie dorobiła się
tego zwrotu?
W języku angielskim dwa wyrazy wiążące się z czynnością przysięgania – rzeczownik an oath oraz czasownik to swear – znaczą nie tylko przysięga/przysięgać, ale również przekleństwo/przeklinać, i właśnie przy ich pomocy w słownikach języka angielskiego definiuje się zwrot God's wounds. Być może omawiane wtrącenie, podobnie jak polskie rany boskie,
stanowiło kiedyś element uroczystej przysięgi na rany Chrystusa, aby z
czasem spowszednieć i stać się niewiele znaczącym zawołaniem, łagodnym
przekleństwem, ocierającym się o profanację najgłębszego sensu
Chrystusowej męki, śmierci i zmartwychwstania.
Słowa wypowiedziane przez Jezusa z krzyża - Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23,34)
- rozumiem dosłownie i zakładam, że oprawcy Jezusa naprawdę nie
wiedzieli, że krzyżują Boga. Potraktowali Go tak, jak potraktowaliby
wtedy każdego człowieka, którego chcieliby w ten sposób ukarać lub
usunąć. Wtedy i obecnie każdy z nas narażony był i jest na taką czy inną
gwałtowną śmierć z ręki człowieka. Nie tyle więc przeraża mnie, co
ludzie tamtego czasu i miejsca zrobili z Bogiem, ile to, że Bóg -
Wszechmogący - pokornie przyjął taki los. Przeraża mnie, że Stwórca z
własnej woli podzielił los stworzenia.
Wraz
ze zmartwychwstaniem Chrystusa, które człowiek będzie kiedyś dzielił z
Bogiem-Człowiekiem, poranione ciało Jezusa staje się źródłem łaski dla
nas. Dlaczego właśnie przez Jego Rany, przez Ciało i Krew, płynie do nas
łaska - nie nam sądzić. To jest forma, którą wybrał Bóg. Wolno Mu.
Zmartwychwstanie nie wyretuszowało ciała Jezusa, nie zniwelowało Jego
ran, jednak wraz z ciałem przeniosło do całkiem innego wymiaru
rzeczywistości, który nazywamy chwalebnym.
Nasze
zmartwychwstałe ciała również tam trafią - ze śladami naszych
różnorodnych osobistych ran, jak sądzę. Czuję bowiem, że w tym, co sama
przecierpiałam, jeśli swoje cierpienie jednoczyłam z cierpieniem
Mistrza, mogę póki co, czyli dopóki nie nastanie koniec naszego świata,
wstawiać się za innymi. Czuję, że przez moje osobiste rany też może
płynąć w ich kierunku łaska - również wtedy, kiedy rany już nie bolą.
Rany Boskie, rany ludzkie. Zmartwychwstanie.
Wielkanoc 2015
DODATKOWO: [Sens cierpienia]
.