Różne
prezenty w życiu otrzymywałam, za wiele z nich czuję wdzięczność, ale w
sposób szczególny pamiętam tylko jeden. Ten, którego nie dostałam.
Chodziło właściwie o kwiatek, być może kwiat, albo kwiatów bukiet, które
przy tamtej okazji wręczano. Okazja była rutynowa, wręczanie kwiatów
również. Niektóre były ofiarowywane z serca, z sympatii, z sensem. Inne
były kwietnymi cmok-nonsensami, które niczego innego nie znaczyły, jak to, że przy takiej okazji wręcza się kwiaty.
Następnego
dnia po uroczystości rozdania świadectw maturalnych tamta moja
uczennica miała na zawsze wyjechać z kraju. W ferworze przygotowań do
wyjazdu pewnie nie pomyślała o jeszcze jednym rutynowym kwiatku dla
jeszcze jednej nauczycielki. Chciała jednak pożegnać się ze mną.
Podeszła więc przepraszając, że nie ma dla mnie kwiatka. Zamieniłyśmy
kilka miłych słów, wymieniłyśmy się życzeniami na przyszłość i rozeszły
każda w swoje życie. Było to trzydzieści lat temu. Od lat dwudziestu nie
pracuję w szkole, ale nadal pamiętam tamto zakończenie roku, tamtą
uczennicę i tamten prezent od niej.
*
Nie
chcę wiele na Boże Narodzenie. Nie dbam o prezenty pod choinką, nie
uszczęśliwi mnie żaden mikołaj. Nie wyślę więc listu na biegun północny i
nie będę nasłuchiwać dźwięku dzwoneczków u sań. Nie zależy mi nawet na
śniegu w Boże Narodzenie, ponieważ jedyne, czego pragnę, to – ty! Tak
śpiewa Mariah Carey w popularnym świątecznym przeboju,
którego muzyka mnie podrywa z miejsca, a słowa, stanowiące rodzaj
popowego memento, czynią wewnętrznie nieco bogatszą. Ich autorkę i
wykonawczynię czynią również bogatszą - o tantiemy za każde publiczne
odtworzenie utworu, wpływające od dwudziestu lat szeroką milionową rzeką
na jej bankowe konto w tym świątecznym czasie.
Największym
prezentem, którym możemy obdarować drugiego jest nasza osoba oraz
serdeczna i bezinteresowna współobecność. Jednak lubimy obdarowywać się
nawzajem również rzeczami, które stają się zewnętrznymi znakami naszej
życzliwości. Ważne jest, żeby w dobie rozpowszechnionego konsumpcyjnego
materializmu nie poddawać się globalnemu dyktatowi koncernów masowo
wytwarzających i sprzedających produkty zwane konsumpcyjnymi. Ważne,
żeby pamiętać o zdrowej równowadze, na którą zwracał uwagę Jan Paweł II,
przypominając o prymacie: osoby nad rzeczą, ducha nad materią, etyki
nad techniką. O prymacie: być nad mieć.
*
Kiedy dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu - poucza Jezus (por. Mt 6, 1-4). Przytoczona ewangeliczna nauka przyświecała również biskupowi noszącemu imię Mikołaj,
który żył w trzecim i czwartym wieku po Chrystusie, a którego święte
życie obrosło przez wieki wieloma podaniami i legendami. Jedna z
opowieści hagiograficznych dotyczących tego świętego opisuje pomoc,
jakiej udzielił trzem córkom pewnego zubożałego ojca, które nie mając
perspektywy wyjścia za mąż z powodu braku wymaganego posagu, znalazły
się w moralnym niebezpieczeństwie konieczności zarabiania na życie
nierządem.
Święty
biskup Mikołaj, zdjęty troską o ich los, podrzucił im ukradkiem -
podobno przez komin - trzy mieszki pieniędzy, które umożliwiły każdej z
nich znalezienie życiowego zabezpieczenia w małżeństwie i rodzinie.
Pamięć o czynach miłosiernego biskupa Mikołaja od początku była żywa na
wschodzie i zachodzie chrześcijaństwa, przeradzając się w jego trwały
kult, ale też w chrześcijaństwie zachodnim obrastając w elementy obce,
wprowadzane głównie przez protestantyzm, a zaczerpnięte z różnych
miejscowych kultur ludowych, na przykład niderlandzkiej czy germańskiej,
i w tej formie przenoszonej na inne - w tym katolickie - obszary
chrześcijańskiego świata.
*
Jednym
z elementów oryginalnego kultu miłosiernego biskupa niosącego pomoc
ubogim, szczególnie osieroconym dzieciom i owdowiałym kobietom, był
zwyczaj przyznawania w dniu jego święta, szóstego dnia grudnia,
stypendiów dla uczącej się ubogiej młodzieży, z którego to zwyczaju
zrodziła się tradycja dyskretnego, czyli w duchu świętego biskupa,
obdarowywania w tym czasie również innych dzieci prezentami „od Świętego
Mikołaja”.
Z
czasem, pod wpływem protestantyzmu, który odrzucił kult świętych, ale
nie chciał rezygnować z tradycji, zwyczaj dawania mikołajowych prezentów
przesunięto na czas Bożego Narodzenia, obejmując nim nie tylko dzieci.
Moment odkrycia przez dziecko, że mikołajowe prezenty przygotowywane są w
rzeczywistości przez dorosłych, oznacza koniec mikołajowej zabawy i
wejście w nowy świat, w którym można samemu stać się dobrym Świętym
Mikołajem dla innych.
*
Lubię
teledysk sprzed dwudziestu lat, utrzymany w konwencji amatorskiego
rodzinnego filmu świątecznego, mający już na you tube ponad sto milionów
wejść, na którym Mariah Carey śpiewa, że jedyne, czego pragnie na Boże
Narodzenie, to obecność tego, którego mogłaby mieć dla siebie. Smutne,
że towarzyszący jej na ekranie, przebrany za mikołaja i baraszkujący z
nią na śniegu mąż, nie jest już jej mężem. Cóż, tak w życiu bywa.
Znam
smak straty. Poznałam też smak finansowego bankructwa, kiedy nie miałam
pieniędzy na materialne świętowanie Bożego Narodzenia. Był to czas,
kiedy doceniałam dwadzieścia groszy w kieszeni, bo mogłam za nie kupić
bułkę. W tamtym czasie chyba najgłębiej przeżyłam Boże Narodzenie. Byłam
wtedy prawdziwie u-Boga. On sam - w Jezusie - był świątecznym prezentem
i pokarmem. Dla mnie, dla świata, dla każdego. Odwieczny - sam
wystarczał. Jedyne więc, czego w te święta pragnę - to On.
Ach, witaj Zbawco z dawna żądany,
Cztery tysiące lat wyglądany
Na Ciebie króle, prorocy
Czekali, a Tyś tej nocy
Nam się objawił.
Cztery tysiące lat wyglądany
Na Ciebie króle, prorocy
Czekali, a Tyś tej nocy
Nam się objawił.
I my czekamy na Ciebie, Pana,
A skoro przyjdziesz na głos kapłana,
Padniemy na twarz przed Tobą,
Wierząc, żeś jest pod osłoną
Chleba i wina.
Boże Narodzenie 2014
.